piątek, 6 września 2013

Z cyklu rozważania młodej mamy

Dziś postanowiłam napisać moje przemyślenia jako kobieta, która była w ciąży, a teraz jest mamą małego smyka widzę różne rzeczy innym okiem. Zawsze mnie to drażniło, ale teraz jeszcze bardziej się nasiliło.
Mowa o tak zwanych kasach pierwszeństwa. Ja pytam po co ten napis tam widnieje? Tak, żeby tylko spełnić jakieś wymagania unii czy co?
Przykład z własnego życia. Zawsze czekałam w kolejkach, ale pod koniec ciąży w jeden dzień już nie miałam siły więc podreptałam do kasy pierwszeństwa i co? Stoję na szarym końcu, a przede mną jakiś facet, nastolatki, studenci z piwem i myślicie, że ktoś zwrócił uwagę na mnie? Wkurzyłam się, bo miałam serdecznie dość. Akurat obok mnie przechodził jakiś pracownik tegoż hipermarketu (nazwy nie podam, ale dzieje się tak w wielu z nich;) zapytałam co to za kasa pierwszeństwa jak stoję na samym końcu. Szanowna Pani wiecie co odpowiedziała? Że musi Pani przepchać się tak po prostu na początek kolejki. Że co zaniemiałam, a potem grzecznie zapytałam (z całych swoich sił - grzecznie) czy myśli, że mam zamiar się przepychać w ciąży przez kolejkę. Więc sama przeszła i powiedziała, że tu Pani jest w ciąży proszę ją przepuścić (och co za zaszczyt!). Jak się ludzie na mnie patrzyli jak by mogli to by mnie chyba zlinczowali za to, że "wepchałam" się w kolejkę mimo, że to ja miałam pierwszeństwo. Nie robiąc sobie nic z ich spojrzeń wypakowałam towar na taśmę, zapłaciłam i poszłam . Ale sytuacja mnie po prostu mówiąc kolokwialnie rozwaliła. Nie wspomnę już, że w autobusie ani razu nikt mi miejsca nie ustąpił (ok u mnie ciąże było dobrze widać dopiero koło 6 miesiąca, ale nawet gdy była widoczna nikt się nie pokusił o ustąpienie mi miejsca). Jeden jedyny raz przepuściła mnie pani w piekarni. Ale wiecie czemu? Tylko dlatego, że sama była niedawno w ciąży i powiedziała, że wie jak to jest w zimę w ciąży chodzić.
Kolejny problem odkryłam będąc już mamą (pomijam już krzywe chodniki) otóż szanowni kierowcy mają w głębokim poważaniu to czy matka z wózkiem przejdzie chodnikiem czy dostanie skrzydeł i przefrunie nad ich autem. Stają tak, że zajmują miejsce parkingowe i pół chodnika. Ty droga mamo radź sobie sama i idź ulicą, albo jak tam sobie chcesz. Ważne, że auto się wepchało na parking i szanowny kierowca się zaparkował. Na naszym osiedlu jest kilka sklepów gdzie jest wąski chodnik i parking. Często sklepowe drzwi są otwarte i z trudem przejdzie tam człowiek, a co dopiero matka z wózkiem, ale kto by się tam przejmował takimi błachostkami. Bardzo chętnie zrobiła bym taką akcje dla "super" kierowców dała im wózek i kazała przejechać tym chodnikiem niech pokażą swoje umiejętności w tym temacie.
Drażni mnie, że w innych krajach kobiety w ciąży i młode matki są traktowane na poziomie (i nie mówię tu o kłanianiu się im w pas) wystarczyło by trochę kultury i przed zaparkowaniem zastanowienie się, czy oby nie za dużo tego chodnika zajmuję, czy matki z dziećmi dadzą radę tędy przejść?
Czy to tak wiele?
Myślenie nic nie kosztuje, a potrafi zdziałać cuda!
Co do kwestii "kas pierwszeństwa" uważam, że tu od tego powinni być pracownicy danego sklepu. Kasa jest tylko dla przeznaczonej grupy osób i koniec nikogo więcej nie obsługują przy niej. Bardziej pilnują przy kasach "do 10 artykułów", żeby czasem ktoś 11 artykułu im przypadkiem nie podłożył na kasę, niż przy kasach w, których czeka kobieta w ciąży, inwalida, staruszkowie czy matka z małym dzieckiem.
Absurd? No, absurd do potęgi, ale cóż zrobić.
Nasze społeczeństwo jeszcze wiele musi się nauczyć w kwestii kultury osobistej i empatii względem innego człowieka.
Jest kilka akcji poświęconych edukacji ludzi na ten temat, ale ja póki co nie widzę jakiś rezultatów w tej dziedzinie.
Wy drogie mamy jakie macie doświadczenia w tym temacie? Jak było u Was? Chętnie poczytamy o Waszych odczuciach:)

5 komentarzy:

  1. Znam to ....
    U lekarza , w sklepie karteczki "Cieżarne mają pierwszeństwo" a tak naprawdę trzeba było liczyć na dobroć Pań lub grupy osob by przepuscili ...
    Dajcie spokoj :)
    Pozdrawiam serdecznie
    Zapraszam do siebie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Niestety ja też na badania czekałam swoje w kolejce.

    OdpowiedzUsuń
  3. Niestety tak jest, że jeśli sama nie wepchniesz się w kolejkę, to jest ciężko, że ktoś Cię zauważy. Nie należy mieć pretensji do kasjerów, bo oni najzwyczajniej mogą Cię nie zauważyć jak jest dużo ludzi. Ja do pewnego momentu też czekałam aż ktoś łaskawie zauważy. Któregoś razu będąc w IKEA się wkurzyłam, i wyminęłam wszystkich i kasjerka przeprosiła, ale nie widziała że mam brzuszek. To też są ludzie, mają prawo nie widzieć. Z kolei w Piotrze i Pawle zawsze mnie kasjerki z końca wołały. Ostatnio często sie zdarza, że ktoś mnie w kolejce przepuści, żebym z małym nie stała - ale to zazwyczaj młode kobiety, reszta ma gdzieś niestety.

    OdpowiedzUsuń
  4. Beata nie chodziło nam o kasjerów tylko ogólnie o mentalność ludzi w stosunku do kobiet ciężarnych i młodych matek.

    OdpowiedzUsuń
  5. Święta prawda tak u nas jest i raczej nikt się tym nie przejmuje. Sama będąc w ciąży zawsze stałam i czekałam na swoją kolej. Jedynie raz i to już z małym dzieckiem starszy Pan przepuścił mnie w kolejce na poczcie

    OdpowiedzUsuń