środa, 30 maja 2018

Coś co dzieci lubią najbardziej

Jest taka zabawa, która nie nudzi się od pokoleń pamiętam ją ze swojego dzieciństwa jak samemu się próbowało robić płyn, ale nie zawsze wychodził taki jak powinien. Dzisiaj jest mnóstwo typów do wyboru. Mowa o bańkach mydlanych, bo którzy ich nie lubi? Nataniel uwielbiam, potrafi je rodzić dotąd aż płyn się nie skończy. Ostatnio mieliśmy przyjemność testować zestaw do dużych baniek wraz z płynem. Zabawa była doskonała oczywiście płynu okazało się za mało, bo bańki mogły by tak latać cały dzień :) ale podsumowując Nasze testy Nataniel był mega zadowolony. Ja z mężem również, bo bańki robi się bardzo łatwo, nie pękały od razu tylko leciały dłuższy czas, mają piękne tęczowe kolory. Kiedyś próbowaliśmy robić takie bańki na jakimś festynie i tam mało które się udawały. Myślę, że bardzo duży wpływ na to jak wychodzą bańki ma właśnie płyn. My na pewno jeszcze nie raz będziemy puszczać w niebo tęczowe bańki :) duże bańki to świetna atrakcja na różnego rodzaju imprezy w plenerze.
Można zrobić pokaz baniek, ale można też dać kijki dzieciom, żeby same je robiły bo to nic trudnego, a zabawa doskonała :)

 Najpierw była radość, że w końcu jakaś paczuszka przyszła do Nataniela


Później wielkie otwieranie


Ciekawość


Radość



I w końcu Wielkie Testowanie :)





 Zdjęcia nie oddają tak kolorów baniek ale wychodziły na prawdę  piękne tęczowe :)
Nasze rady to kupcie od razu duży płyn do baniek :D
P.S. Rękawiczki ze zdjęcia nie są konieczne do robienia baniek. Nataniel akurat tego dnia kupił sobie je do prac w ogródku i nie chciał ich zdejmować ;)
Bańki oraz niezbędne akcesoria możecie zakupić w Tuban



 







czwartek, 24 maja 2018

Mały buntownik

Kto nie słyszał powiedzenia "Małe dziecko mały problem, duże dziecko duży problem" na pewno coś w tym jest, bo małe dziecko nie będzie z nami się sprzeczać, wymuszać dyskutować. Ono jest kochane i mamusiowe i w ogóle ach i och no chyba, że płacze non stop :D
I tu właśnie pojawia się pytanie jak sobie radzić z takim "dużym" dzieckiem. Nie ma chyba uniwersalnej zasady, każde dziecko jest inne. Ba każdy rodzic jest inny. U nas największym problemem jest ostatnio ubieranie się i sprzątanie pokoju. O ile Nataniel potrafi się ubrać sam o tyle zajmuje mu to całą wieczność, a rano wiadomo, że jeszcze musi się umyć, zjeść i wyrobić do wyjścia do przedszkola. Walczymy z tym na wszystkie sposoby, tłumaczymy, czasem krzyczymy (mało pedagogiczne, ale czasami się po prostu już inaczej nie da ;). Ze sprzątaniem pokoju jest tak, że jak coś go natchnie to błyszczy i nawet się bardzo prosić nie trzeba, ale w 90 % przypadków niestety tak kolorowo nie jest. Prosi się o posprzątanie wraca się za jakiś czas, a tam ruszone może dwie rzeczy, albo i żadna. Najgorszy bałagan często panuje na biurku. Jak go widzę to mnie coś w środku po prostu roznosi. Tyle razy powtarzam, żeby rzeczy po skończonych pracach były odłożone na miejsce, jak coś szuka i znajdzie lub nie też żeby resztę poodkładał. Niestety tłumaczenie często nic nie daje i jak już nie mam sił tak zostaje, a jak mam chwilę czasu lub sił sama próbuje ogarnąć ten nieład lub czasami robimy to wspólnie.
U nas największym problemem są te dwie rzeczy, ale jest wiele innych o np. rozmowa przez telefon. To też nam się często zdarza. Rozmawiam z kimś, a Nataniela akurat ma mi coś do powiedzenia. Mówię mu, że rozmawiam, żeby poczekał to czasami jeszcze bardziej próbuje przeszkadzać. Po skończonej rozmowie mówię mu, że nie chcę podczas rozmowy, żeby przeszkadzał bo mam słyszeć co mówi do mnie osoba przez telefon, nie on. Pomaga na chwilę, a po jakimś czasie problem wraca.
Są też problemy, które akurat nas nie dotyczą, ale dotyczą na pewno innych rodzin i tu na przeciw tym problemom wychodzi książka "Mały buntownik" która pomaga nam zrozumieć mechanizmy jakie kierują dzieckiem, że tak zachowuje się w danej sytuacji, ale pokazuje też jak można rozwiązać dany problem nie "wychodząc z siebie" a w spokojny dla siebie i dziecka sposób. Książka jest zbiorem rad podzielona na kilka rozdziałów. Na każdej stronie są ilustracje dzięki czemu książka staje się czytelniejsza i łatwiej nam ogarnąć daną sytuację.
Jeśli też borykacie się z problemami jakie my mamy lub innymi to zachęcam Was do przeczytania tej książki.
Sami zobaczcie jak to wygląda 








poniedziałek, 14 maja 2018

"Chłopiec z klocków"

Jak pewnie niektórzy z Was widzieli na fan pagu pokazywałam Wam zdjęcie książki, którą czytam. Przyszedł w końcu czas na recenzję, ostatnio nie mam za wiele czasu na czytanie, ale udało mi się wygospodarować trochę czasu i nie był to stracony czas.
"Chłopiec z klocków" autorstwa Keith Stuart to współczesna powieść o tym, że rodzicielstwo czasami nie jest takie jak je sobie wymarzyliśmy, o tym, że nie wszystkie dzieci są zdrowe i o tym, że można przezwyciężyć kryzys. Napisana współczesnym językiem, czyta się ją bardzo dobrze mimo, że porusza trudny temat. Temat autyzmu i tego, że rodzicielstwo w takim przypadku jest w większości usłane kolcami, a nie różami. Z książki można dowiedzieć się o tym jak zachowuje się dziecko ze spektrum autyzmu, o tym jakie uczucia towarzyszą rodzicom i wiele innych kwestii związanych z edukacją, lękami i obawami zarówno dziecka jak i rodziców. Głównym bohaterem książki jest ojciec chłopca- Alex oraz jego syn Sam. Alex wyprowadza się z domu, bo musi przemyśleć i przepracować swoje obawy. Wszystko się zmienia gdy w pewnym momencie zaczyna grać z synem w minecrafta. Od tego czasu zaczynają się ze sobą komunikować i otwierać na siebie.
Plusem powieści jest to, że jest napisana w prosty, humorystyczny sposób dzięki czemu szybko wczuwamy się w rolę Alexa. Mnie osobiście książka pozwoliła dowiedzieć się więcej na temat autyzmu, mimo, że jakieś pojęcie co to jest i jakie są zachowania dzieci z tym spektrum miałam. Co niesamowite w niej jest też to, że nie jest to tylko powieść jest oparta na prawdziwych wydarzeniach z życia pewnego brytyjskiego dziennikarza The Guardian. W 2012 roku u jednego z jego dwóch synów, Zaca, zdiagnozowano autyzm. Początkowo cała rodzina przeżyła wielki wstrząs. W końcu Keith zaczął grać z chłopcami w gry komputerowe co stało się podstawą powieści.
Zbliżają się wakacje, a w raz z nimi odpoczynek jeśli lubicie czytać to polecam Wam "Chłopca z klocków" na pewno nie pożałujecie wyboru :)



poniedziałek, 7 maja 2018

Jak utrwalić wspomnienia

Wspomnienia to coś co trzymamy głęboko w sercu, czasami wracamy do nich z sentymentem. Co zrobić, żeby czas nie sprawił, że powoli będziemy o nich zapominać lub cześć z nich będzie zapomnianych?
Pola urodziła się tak nie dawno, a za nami już tyle chwil do zapamiętania i spisania. Na rynku ukazało się coś idealnego by uwiecznić te wspomnienia.
Dziennik Nowej Mamy to książka w formie notatnika w którym możemy spisać nasze wspomnienia, te miłe i mniej miłe chwile. Możemy pisać o rozwoju naszego dziecka, o porach karmienia. Zarazem to książka w której co kilka stron dowiemy się ciekawych rzeczy i przede wszystkim wzmocnimy naszą wiarę w to, że jesteśmy dobrymi mamami mimo, że czasem mamy gorsze dni, wątpimy w swoje siły i możliwości. Dziennik nowej mamy polecam każdej przyszłej i obecnej mamie maluszka. To także doskonały prezent jeśli idziecie na baby shower lub odwiedzacie młodych rodziców, bo książkę można położyć na półce i sięgać po nią kiedy ma się na to ochotę, a gdy nasze dzieci już dorosną możemy im podarować taki pamiętnik z ich dzieciństwa lub zachować go dla siebie na stare lata gdy będziemy wspominać nasze maluszki, które już dawno założyły własne rodziny :)












Nasz dziennik powoli wypełnia się kolejnymi wspomnieniami :) tego właśnie brakowało na rynku książki, która jednocześnie wzmacnia mamy i pozwala zachować wspomnienia :)

Jeśli chcecie wiedzieć więcej lub zakupić dziennik zajrzyjcie na Dziennik Nowej Mamy