środa, 7 września 2016

Jestem sobie przedszkolaczek

Minęło już kilka dni odkąd Nataniel rozpoczął nową przygodę. Przygodę z przedszkolem. Mogę więc napisać na ten temat kilka słów.
W pierwszy dzień był bardzo dzielny jak wychodziliśmy nawet nie zapłakał. W drugi za to już było gorzej, udzieliła się ogólna atmosfera dzieci płaczących i łezki poleciały. Ale też przetrwał. Później nastał weekend i to już dla takiego początkowego przedszkolaczka nie jest dobry czas. W poniedziałek Nataniela odprowadzał tata nie chciał się puścić, płakał. Ja przyszłam go odebrać tak jak obiecałam po obiadku był już uśmiechnięty. Pani pochwaliła go, że jest dzielny i bardzo grzeczny. Ładnie od początku je i nie ma z tym problemu w porównaniu do innych dzieci.
Dzisiaj był przełomowy dzień, bo mimo, że rano chwile było marudzenia, że nie chce iść do przedszkola. To dzielnie z tatą wmaszerował do szatni i do sali bez łezki :)
Za czym przygoda z przedszkolem się rozpoczęła nie mógł się wręcz doczekać tego dnia gdy pójdzie do przedszkola. Poglądy trochę się zmieniły jak już poszedł, bo twierdzi, że dzieci mu przeszkadzają ;) nie obyło się też bez jakiś zadrapań na nosku i po weekendzie na czole.
Tłumaczymy, że początki zawsze są trudne i, że przyjdzie czas gdy zajęcia będą fajniejsze jak już cała grupa się zgra.
Myślę, że z każdym dniem będzie już coraz łatwiej.
A jak tam Wasze maluszki? Poszły jako 3 latki do przedszkola czy nie?
Ja mimo obaw jestem zadowolona z podjętej decyzji. Nataniel ma zapewnioną opiekę, uczy się obcować z innymi. A ja mimo, że nadal wciąż czasu mam mało i doby mi brakuje to już jestem w stanie zrobić kilka rzeczy szybciej i ze spokojem niż jak musiałam przerywać je na piciu, na siku, na bajkę, na czytanie itd ;)
Po za tym zauważyłam, że po tych kilku dniach przedszkola Nataniel bardziej docenia to, że jestem :) wcześniej było to takie oczywiste, że cały czas był ze mną teraz jak straci mnie gdzieś na dłużej z oczu pyta gdzie mama.
Kończę bo muszę lecieć jeszcze na pocztę i po mojego dzielnego przedszkolaka.
Cieszę się, że w końcu udało mi się coś napisać. Ostatnio (chociaż to ostatnio to już z rok się ciągnie :D) żyje na takich obrotach, że brakuje mi doby.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz