środa, 24 kwietnia 2019

Kołysanka z Auschwitz

Jakiś czas temu pisałam, że mam w planach przeczytać tą książkę. W końcu nadszedł ten czas, a że w święta się rozchorowałam i lezę w łóżku z antybiotykiem (tak mam taki komfort chociaż przy chorobie, bo mój mąż został z dzieciakami na kilka dni) to miałam czas przeczytać " kołysankę z Auschwitz" w jeden dzień,
Tu przytoczę Wam co napisałam na grupie książkowej:
"kołysanka z Auschwitz" przeczytałam jednym tchem. Przy niektórych opisach łzy same spływały z oczu. Kobieta,która wcale nie musiała trafić do obozu, ale jej siła miłości nie wyobrażała sobie pozostawić rodziny. Dała wielu dzieciom swoją miłość i dobroć jako dyrektorka przedszkola w Auschwitz. Co wywołuje największe emocje? Fakt, że historia miała miejsce na prawdę. Za każdym razem gdy czytam takie historie jestem wdzięczna, że mam tak wiele, a za razem przeraża mnie fakt do jakich okrucieństw zdolny jest człowiek w imię czego? Władzy, czystości krwi. Każdy z nas zasługuje na szacunek, a takie książki utwierdzają mnie w przekonaniu, że o takich historiach trzeba mówić, pisać, zachowywać w pamięci, żeby nie doszło znów do tak wielkiej tragedii w teraźniejszości.

A teraz jeszcze kilka słów więcej. Historia mocno mną poruszyła ile jedna osoba w imię matczynej miłości potrafi wycierpieć, jak się poświęcić by Jej dzieci przeżyły. Jeśli ktoś choć trochę zna historie obozu wie, że nie łatwo była utrzymać przy życiu jedno dziecko, a co dopiero pięcioro.Walka o każdy dzień, wola przetrwania, ale i utrata nadziej po jakiś strasznych dniach to wszystko przeplata się w tej książce.
Im więcej książek o tematyce II Wojny Światowej za mną tym więcej przemyśleń nasuwa się na myśl, ale głównie takich ile człowiek potrafi znieść dowiaduje się dopiero wtedy gdy stanie w skrajnie trudnych sytuacjach, wręcz bestialskich i nieludzkich. Zastanawia mnie ile ludzi w dzisiejszych czasach gdzie panuje w dużej mierze egoizm było by w stanie wycierpieć dla swojej rodziny, czy miały by wole walki. Ile jest osób, które gdy coś w rodzinie nie wychodzi odchodzą, zostawiają dzieci, a ta matka mimo, że miała wybór jako jedyna z całej rodziny mogła zostać wolna wybrała niewolę w imię miłości do dzieci i męża. Mam nadzieję, że nigdy nie wrócimy do tak bestialskich czasów, ale przy takiej lekturze jest gonitwa myśli i jestem pełna podziwu dla tych ludzi, którzy się nie poddawali mimo, że wiedzieli, że ich los jest przesądzony, robili wszystko, żeby obozowa rzeczywistość wydawała się choć odrobinę znośniejsza. Myślę, że każdy powinien przeczytać chociaż jedną książkę w tej tematyce by pamiętać historię, by nie pozwolić na podobne historie w przyszłości.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz